Najnowsza odsłona kultowej serii Tron miała swoją gwiazdorską premierę w Los Angeles, a pierwsze reakcje krytyków i widzów już trafiają do mediów społecznościowych. "Tron: Ares" to trzecia część filmowej franczyzy, która wprowadza niezwykle aktualną tematykę sztucznej inteligencji.
Jared Leto jako zaawansowany program AI
W głównej roli wystąpił Jared Leto, wcielający się w Aresa - wyrafinowany program sztucznej inteligencji, który opuszcza cyfrowy świat, aby realizować misje w rzeczywistości. Jak zauważają recenzenci, aktor musiał znacznie ograniczyć ludzkie emocje w swojej grze, co sprawia, że jego postać przypomina "manichejskiego manekina" - niemal jednowymiarową w filmie, który coraz bardziej wyrafinowanie wykorzystuje technologię 3D.
Obsadę uzupełniają Greta Lee w roli CEO firmy Encom, Eve Kim, oraz Evan Peters jako Julian Dillinger - bezwzględny szef konkurencyjnej firmy technologicznej. W filmie powraca także Jeff Bridges jako legendarny Kevin Flynn.
Wizualne spektakulum i soundtrack Nine Inch Nails
Pierwsze reakcje zgodnie podkreślają, że "Tron: Ares" to przede wszystkim wizualne spektakulum. Reżyser Joachim Rønning, znany z pracy nad "Piraci z Karaibów" i "Czarodziejka", stworzył film, który najlepiej prezentuje się na ekranach IMAX 3D.
"Film pulsuje stylem i energią w każdej klatce, napędzany elektryzującą ścieżką dźwiękową Nine Inch Nails"
Szczególne uznanie zbiera soundtrack stworzony przez duet Trent Reznor i Atticus Ross z Nine Inch Nails. Krytycy opisują muzykę jako "umysłowo oszałamiającą" i "nowe klasyki klubowe", które idealnie dopełniają wizualną spektakularność filmu.
Fabuła między nostalgią a przyszłością
Film porusza dwa główne wątki tematyczne:
- Transfer cyfrowych obiektów do rzeczywistości - możliwość przenoszenia pojazdów i programów z wirtualnego świata "Grid" do realnego świata poprzez druk 3D
- AI jako siła dobra - alternatywne podejście do sztucznej inteligencji, gdzie jej "główną wadą może być po prostu życzliwość"
Głównym antagonistą nie jest Ares, lecz jego twórca Julian Dillinger, który próbuje wykorzystać program jako inteligentnego, posłusznego i całkowicie wymiennego super-żołnierza.
Mieszane reakcje krytyków
Chociaż film otrzymuje pochwały za aspekty techniczne, opinie na temat fabuły są podzielone. Niektórzy krytycy opisują historię jako "podstawową" i "powierzchowną", podczas gdy inni doceniają jej aktualność w kontekście rozwoju sztucznej inteligencji.
Aspekt | Ocena krytyków |
---|---|
Efekty wizualne | Bardzo pozytywna |
Ścieżka dźwiękowa | Bardzo pozytywna |
Fabuła | Mieszana |
Gra aktorska | Mieszana |
Dziedzictwo serii Tron
"Tron: Ares" jest kontynuacją filmu "Tron: Dziedzictwo" z 2010 roku w reżyserii Josepha Kosinskiego, który podobnie jak obecna odsłona, był chwalony za wizualną stronę i soundtrack - wówczas autorstwa francuskiego duetu Daft Punk.
Pierwotny "Tron" z 1982 roku, mimo umiarkowanego sukcesu kasowego, stał się kultowym klasykiem dzięki przełomowym efektom wizualnym jak na tamte czasy.
Paradoks nostalgii
Jeden z głównych zarzutów wobec nowego filmu dotyczy jego nostalgicznego charakteru. Podczas gdy oryginalny "Tron" wyprzedzał swoje czasy zarówno koncepcyjnie, jak i technologicznie, "Tron: Ares" wydaje się być bardziej ćwiczeniem w nostalgii, skierowanym raczej do pokolenia X niż młodszych widzów, którzy mogliby wprowadzić franczyzę w przyszłość.
Film kończy się wprowadzeniem luźnych wątków fabularnych, które mają zostać rozwinięte w przyszłych częściach, co niektórzy krytycy odbierają jako marnowanie chemii między głównymi bohaterami na rzecz przygotowania gruntu pod kolejne sequele.
"Tron: Ares" trafia do kin jako wizualnie imponujące widowisko, które najlepiej oglądać w technologii IMAX 3D, choć jego wartość fabularna pozostaje przedmiotem dyskusji wśród krytyków i fanów serii.