Świat muzyki rockowej pogrążył się w żałobie po śmierci Sama Riversa, legendarnego basisty zespołu Limp Bizkit, który zmarł w sobotę w wieku 51 lat. Rivers był jednym z założycieli grupy i kluczową postacią w kształtowaniu brzmienia nu-metalu lat 90.
Wzruszający hołd od członków zespołu
Członkowie Limp Bizkit opublikowali poruszający wpis na Instagramie, żegnając swojego wieloletniego kolegę. W oficjalnym oświadczeniu podpisanym przez Freda Dursta, Wesa Borlanda, Johna Otto i DJ Lethala czytamy:
"Dziś straciliśmy naszego brata. Naszego kolegę z zespołu. Nasze bicie serca. Sam Rivers nie był tylko naszym basistą — był czystą magią. Pulsem pod każdą piosenką, spokojem w chaosie, duszą w brzmieniu."
DJ Lethal dodatkowo opublikował osobisty film z czuwania przy świecach, w którym słychać utwór Chrisa Cornella "Seasons" grający w tle, podczas gdy kamera pokazuje bas Riversa. Artysta wyznał: "Jestem w szoku. Straciliśmy członka rodziny, kolegę z zespołu i legendarnego basistę."
Walka z chorobą i powrót do zespołu
Kariera Riversa nie była pozbawiona trudności. W 2015 roku muzyk musiał czasowo opuścić Limp Bizkit z powodu poważnych problemów zdrowotnych. Jak później ujawnił w wywiadach, zmagał się z:
- Chorobą wątroby wymagającą przeszczepu
- Chorobą zwyrodnieniową dysków kręgosłupa
- Problemami związanymi z nadużywaniem alkoholu
W książce "Raising Hell" Rivers wspominał: "Musiałem opuścić Limp Bizkit w 2015 roku, ponieważ czułem się okropnie. Kilka miesięcy później zdałem sobie sprawę, że muszę wszystko zmienić, bo miałem naprawdę poważną chorobę wątroby."
Triumfalny powrót i album "Still Sucks"
Po wieloletniej przerwie Rivers powrócił do zespołu, co umożliwiło reaktywację oryginalnego składu Limp Bizkit. Jego comeback był kluczowy dla sukcesu albumu "Still Sucks" z 2021 roku, który:
- Stał się niespodziewanym hitem komercyjnym
- Przedstawił zespół nowej generacji fanów
- Potwierdził, że chemia między członkami zespołu pozostała nienaruszona
Dziedzictwo muzyczne i wpływ na kulturę
Sam Rivers był nie tylko utalentowanym muzykiem, ale także spokojną, stabilizującą siłą w jednym z najbardziej nieprzewidywalnych zespołów rockowych. Jego perkusyjne linie basowe stanowiły fundament brzmienia Limp Bizkit od samych początków w 1994 roku.
Zespół, który sprzedał ponad 40 milionów albumów na całym świecie i otrzymał trzy nominacje do Grammy, zawdzięcza swój sukces w dużej mierze unikalnym umiejętnościom Riversa.
Reakcje fanów i środowiska muzycznego
Po ogłoszeniu śmierci basisty, fani zalali media społecznościowe wspomnieniami i kondolencjami. Wes Borland udostępnił archiwalne nagrania zza kulis na swoim profilu na Instagramie, a DJ Lethal poprosił o uszanowanie prywatności rodziny, jednocześnie zachęcając fanów:
"Oddajcie Samowi hołd i grajcie linie basowe Sama Riversa przez cały dzień! Będzie żył poprzez swoją muzykę i życia, które pomógł ocalić swoją muzyką, pracą charytatywną i przyjaźniami."
Śmierć Sama Riversa oznacza koniec pewnej ery dla Limp Bizkit i całej sceny nu-metalowej. Jego muzyczne dziedzictwo będzie jednak żyło w pokoleniach basistów, których zainspirował, oraz w niezliczonych utworach, które pomógł stworzyć.