"Potwór z Florencji" błyskawicznie podbił serca widzów na całym świecie, stając się numerem jeden wśród najchętniej oglądanych seriali na Netfliksie w 52 krajach, w tym w Polsce. Włoski miniserial w zaledwie dobę od premiery przyciągnął miliony widzów, którzy nie mogli oderwać się od mrożącej krew w żyłach opowieści o jednym z najbardziej zagadkowych przestępców w historii Europy.
Prawdziwa historia, która przeraża bardziej niż fikcja
Serial opowiada autentyczne wydarzenia z lat 1968-1985, kiedy to nieznany sprawca systematycznie mordował młode pary w okolicach Florencji. Modus operandi pozostawał niezmiennie przerażający - morderca atakował zakochanych w ustronnych miejscach, najczęściej w samochodach, zawsze używając tej samej broni: beretty kalibru .22.
W ciągu siedemnastu lat zginęło szesnaście osób - osiem par, które stały się ofiarami brutalnej obsesji niezidentyfikowanego zabójcy. Każde morderstwo było starannie zaplanowane, a brak świadków i powtarzający się schemat działania wprowadzały w panikę całą Toskanię.
Twórcy z doświadczeniem w mrocznych opowieściach
Za produkcją stoją Leonardo Fasoli i Stefano Sollima - duet znany z takich hitów jak "Gomorra" czy "ZeroZeroZero". Twórcy postawili na surowy realizm i psychologiczną głębię, unikając taniego epatowania przemocą na rzecz eksploracji emocji: strachu, obsesji i społecznej histerii, która ogarnęła region w latach 80.
"W tej historii na przestrzeni czasu i w miarę wszczynania kolejnych postępowań mogło się pojawić wiele różnych potworów. Nasza opowieść skupia się na nich — możliwych potworach — i jest snuta właśnie z ich perspektywy. Ponieważ ostatecznie potworem może być każdy" - wyjaśniają twórcy w materiałach prasowych.
Śledztwo pełne błędów i kontrowersji
Serial nie tylko rekonstruuje przebieg zbrodni, ale również ukazuje wypaczenia samego śledztwa. Widzowie obserwują presję mediów, błędy organów ścigania i dramaty niewinnych ludzi wciągniętych w wir podejrzeń. Produkcja oparta została na bezpośrednich zeznaniach, dokumentach procesowych i ustaleniach dziennikarzy śledczych.
Główne role grają Marco Bullitta, Valentino Mannias i Francesca Olia. Zdjęcia utrzymane w chłodnej, przytłaczającej tonacji potęgują klimat zagrożenia i bezradności, który towarzyszył mieszkańcom regionu przez niemal dwie dekady.
Zagadka bez rozwiązania
Mimo intensywnego śledztwa trwającego dziesięciolecia, sprawa nigdy nie została jednoznacznie rozwiązana. Serial sugeruje różnych podejrzanych, w tym Salvatore Vinciego - tajemniczego lokatora, którego zniknięcie miało zbiec się z końcem morderstw.
Prawdziwe śledztwo koncentrowało się jednak głównie na Pietro Paccianim - rolniku, który w 1994 roku został skazany na 14 wyroków dożywocia za zabójstwo siedmiu par. Wyrok został jednak później uchylony, a Pacciani zmarł przed ponownym procesem. W 2019 roku nowe badania DNA podały w wątpliwość główne dowody przeciwko niemu.
Fenomen społeczny i sukces krytyczny
Widzowie są zachwyceni produkcją. "Obejrzałam na jednym wdechu", "bardzo ciekawy", "dobrze buduje napięcie" - piszą w komentarzach. Na portalu Rotten Tomatoes serial zdobył 63% pozytywnych recenzji od krytyków. "Trudno się od tego serialu oderwać" - ocenia krytyk Randy Myers.
"Potwór z Florencji" wpisuje się w trend popularności seriali true crime na Netfliksie. Wcześniej podobny sukces odniosły trzeci sezon "Potworów" o Edzie Geinie czy dokument "Idealna sąsiadka".
Więcej niż historia kryminalna
Serial wykracza poza konwencjonalną opowieść o seryjnym mordercy, stając się studium społecznej paranoi i systemowych błędów. Stawia fundamentalne pytanie: kim naprawdę jest "potwór" - czy tylko mordercą, czy może także systemem, który w pogoni za rozwiązaniem gotów jest poświęcić niewinnych?
Dla fanów thrillerów psychologicznych, włoskiego kina i opowieści opartych na faktach, "Potwór z Florencji" to pozycja absolutnie obowiązkowa. Serial udowadnia, że rzeczywistość potrafi być bardziej przerażająca niż najśmielsze scenariusze fikcyjne.





