Jeden z najbardziej cenionych współczesnych reżyserów Hollywood, Paul Thomas Anderson, powraca na ekrany z nowym filmem "Jedna bitwa za drugą" – politycznym thrillerem, który może okazać się jedną z najważniejszych produkcji roku. To pierwszy od lat projekt Andersona osadzony w czasach współczesnych, co nadaje mu szczególną ostrość i aktualność.
Powrót do teraźniejszości z przesłaniem
Anderson, znany z podróży w czasie kinematograficznego – od naftowego kraju początku XX wieku w "Aż popłynie krew", przez londyński świat mody lat 50. w "Nić widmo", aż po San Fernando Valley lat 70. – tym razem skupia się na współczesności. Rezultat jest porażający: film nie tylko przykuwa uwagę, ale dosłownie uderza widza swoją bezpośredniością i politycznym przesłaniem.
"Jedna bitwa za drugą" to jednocześnie:
- Przepełniony akcją thriller z spektakularnymi scenami walk
- Przenikliwa analiza społeczno-polityczna
- Historia ojcowsko-córczej miłości
- Mroczna komedia o współczesnej Ameryce
Gwiezdna obsada w służbie rewolucji
Leonardo DiCaprio wciela się w postać Pata, eksperta od materiałów wybuchowych należącego do rewolucyjnej grupy zwanej French 75. U jego boku występuje Teyana Taylor jako Perfidia Beverly Hills – jego partnerka życiowa i ideowa, całkowicie oddana radykalnym zasadom organizacji. Antagonistę, pułkownika armii o wymownym nazwisku Steven J. Lockjaw, gra Sean Penn.
"DiCaprio od lat nie był tak zabawny i dynamiczny fizycznie jak w tym filmie. Spędza większość czasu biegając w szlafroku w kratę, desperacko próbując odnaleźć swoją córkę"
Fabuła pełna napięcia
Akcja rozpoczyna się spektakularnie – grupa rewolucjonistów uwalnia imigrantów z ośrodka detencyjnego przy granicy amerykańsko-meksykańskiej. French 75 podkłada bomby w sądach i biurach polityków przeciwnych prawu do aborcji, co prowadzi do konfrontacji z pułkownikiem Lockjaw.
Po szesnastu latach Pat, ukrywający się pod nazwiskiem Bob Ferguson, żyje w fikcyjnym miasteczku Baktan Cross ze swoją nastoletnią córką Willą. Spokój zostaje brutalnie przerwany, gdy Lockjaw odnajduje ich kryjówkę i wysyła wojsko pod pretekstem walki z nielegalną imigracją.
Inspiracja literacka
Film stanowi luźną adaptację powieści Thomasa Pynchona "Vineland" z 1990 roku. To już druga próba Anderson zmierzenia się z twórczością tego postmodernistycznego autora, po "Wrodzonej wadzie" z 2014 roku.
Jak sam reżyser przyznał w wywiadzie:
"Vineland zawsze będzie zbyt trudne do zaadaptowania, więc ukradłem części, które do mnie przemówiły i po prostu zacząłem biec jak złodziej"
Więcej niż rozrywka
Anderson nie jest cynikiem, ale raczej "wielkodusznym pesymistą". W swoich najlepszych filmach, takich jak "Aż popłynie krew" czy "Mistrz", argumentował, że przemoc, chciwość i religijne szarlatanstwo są częścią amerykańskiego charakteru narodowego.
"Jedna bitwa za drugą" kontynuuje tę tradycję, przedstawiając jednocześnie:
- Szaloną wizję narodu w stanie wojny z samym sobą
- Głęboko rezonującą historię miłości ojca i córki
- Krytykę współczesnych problemów społecznych
- Nadzieję na ludzką solidarność w najgorszych czasach
Wyzwania marketingowe
Promocja filmów politycznych nigdy nie była łatwa, a "Jedna bitwa za drugą" stawia przed dystrybutorami szczególne wyzwanie. W czasach polaryzacji społecznej, marketing produkcji o tak wyraźnym przesłaniu politycznym wymaga niezwykłej finezji i strategicznego podejścia.
Mimo to krytycy są zgodni – Anderson stworzył dzieło przepełnione niezwykłą czułością, w którym najgorsze czasy rzeczywiście wydobywają to, co najlepsze w ludzkości. To film, który może okazać się jednym z najważniejszych osiągnięć kinematograficznych roku.





