Aktorka Justyna Bartoszewicz z Teatru Wybrzeże w Gdańsku otwarcie przyznała, że nie czuje się bezpiecznie na scenie po skandalicznym zachowaniu widzów podczas jednego ze spektakli. W rozmowie z Polską Agencją Prasową opowiedziała o niepokojących incydentach, które zmuszają artystów do grania w atmosferze strachu i niepewności.
Skandal podczas premiery spektaklu
Wszystko rozpoczęło się na początku października podczas premiery spektaklu "Memling. Historia końca świata" w reżyserii Agaty Duda-Gracz. Bartoszewicz dowiedziała się od swojej koleżanki, która siedziała na widowni, że jeden z widzów fotografował lub nagrywał nagich aktorów podczas przedstawienia.
Była wczoraj moja dobra koleżanka, która siedziała w ostatnim rzędzie, więc miała również ogląd na publiczność. Mimo wyraźnych zakazów fotografowania i filmowania byli widzowie, którzy w scenach nagości nie mieli skrupułów użyć swojego telefonu. Jeden z nich siedział w rzędzie przed moją koleżanką. Jestem dumna z jej prawidłowego impulsu. Niesubordynowany widz otrzymał kuksańca z kolana
— relacjonowała wówczas aktorka w mediach społecznościowych.
Brak poczucia bezpieczeństwa na scenie
Kilka tygodni po incydencie Bartoszewicz szczerze wyznała, jak bardzo wpływa to na jej pracę artystyczną. Świadomość, że takie sytuacje mogą się powtórzyć, sprawia, że jako aktorka nie może w pełni skupić się na swojej roli.
Największym problemem jest fakt, że artyści nie mają kontroli nad tym, jak wykorzystane zostaną nielegalne nagrania. Jak podkreśla aktorka, mimo że prawo chroni artystów, zanim procedury prawne zadziałają, materiał może zostać wykorzystany w dowolny sposób.
Oczywiście byłoby to działanie wbrew prawu, bo takowe nas, jako artystów chroni. Jednak zanim procedury prawa autorskiego zadziałają, nie mam żadnego wpływu na to, do czego może zostać wykorzystany dany materiał
— wyjaśniała w rozmowie z PAP.
Inne problematyczne zachowania widzów
Nielegalne nagrywanie to nie jedyny problem, z jakim mierzą się artyści. Bartoszewicz zwróciła uwagę na szereg innych niepożądanych zachowań, które zakłócają spektakle:
- Wibrujące i dzwoniące telefony komórkowe
- Jedzenie podczas przedstawień
- Głośne rozmowy i komentarze
- Używanie telefonów do sprawdzania wiadomości
Aktorka opowiedziała o sytuacjach, w których jej koleżanki musiały interweniować:
Moja koleżanka, wspaniała aktorka Dorota Kolak, nie zawahała się zabrać frytek widzom siedzącym w pierwszym rzędzie na spektaklu "Raj dla opornych", którzy najwyraźniej pomylili teatr z fast foodem. Nie bała się też wyciągnąć paluszków z dłoni innych widzów podczas intymnego, granego blisko publiczności spektaklu "Matka"
Stanowisko ekspertów teatralnych
Dominik Nowak, były dyrektor Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku, kategorycznie potępił fotografowanie aktorów w scenach intymnych. Jak podkreślił w rozmowie z PAP:
Nagość na scenie jest szczególną formą ekspresji artystycznej i niezwykle ważne jest, by takie obrazy służyły wyłącznie zaplanowanym celom artystycznym, a nie funkcjonowały w przestrzeni publicznej czy prywatnej bez jednoznacznej zgody twórców
Ekspert zwrócił uwagę, że chwalenie się takimi materiałami w mediach społecznościowych nie jest dowodem zainteresowania kulturą, lecz raczej świadczy o braku wychowania.
Reakcja Teatru Wybrzeże
Po nagłośnieniu sprawy przez Bartoszewicz, Teatr Wybrzeże opublikował oficjalne stanowisko przypominające o zakazie fotografowania i nagrywania spektakli. Dyrekcja teatru podkreśliła, że:
- Każde zdjęcie lub nagranie wykonane bez zgody teatru narusza prywatność aktorów
- Osoby łamiące zakaz będą proszone o opuszczenie widowni
- Takie zachowania naruszają obowiązujące w przestrzeni scenicznej zasady
Zadbajmy razem o to, by teatr pozostał miejscem prawdziwego spotkania, tu i teraz
— zaapelowali przedstawiciele gdańskiej sceny.
Możliwe rozwiązania problemu
Bartoszewicz wspomniała o rozwiązaniach stosowanych w niektórych zagranicznych teatrach, gdzie widzowie są zobowiązani do:
- Umieszczenia telefonów w specjalnych etuiach blokujących dostęp
- Pozostawienia urządzeń przed wejściem na widownię
Aktorka przyznała jednak, że takie środki w pewnym sensie naruszają wolność widza i ma nadzieję, że w polskich teatrach nie będzie potrzeby sięgania po tak radykalne rozwiązania.
Apel o kulturę teatralną
Justyna Bartoszewicz podkreśliła, że jako widz sama chce coś przeżyć, a nie się zdystansować podczas spektaklu. Zaapelowała o większą świadomość wśród publiczności teatralnej i przestrzeganie podstawowych zasad savoir-vivre.
Aktorka wyraziła nadzieję, że po sytuacji na spektaklu "Memling. Historia końca świata" rozgorzała dyskusja na temat savoir-vivre'u – zarówno w zespole teatralnym, jak i poza nim. To może być początek pozytywnych zmian w kulturze teatralnej w Polsce.





