5 listopada 2025 roku na platformie Netflix zadebiutował długo oczekiwany serial "Heweliusz", opowiadający o największej katastrofie morskiej w powojennej historii Polski. Produkcja w reżyserii Jana Holoubka przybliża tragiczne wydarzenia z nocy 13 na 14 stycznia 1993 roku, gdy prom "Jan Heweliusz" zatonął na Bałtyku podczas gwałtownego sztormu.
Tragedia, która wstrząsnęła Polską
Prom "Jan Heweliusz" wypłynął ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad w fatalnych warunkach pogodowych. Na pokładzie znajdowało się 65 osób - 29-osobowa załoga oraz 36 pasażerów, głównie kierowców ciężarówek z różnych krajów europejskich. Statek przewoził również 10 wagonów kolejowych i 28 ciężarówek.
W czasie sztormu o sile 12 punktów w skali Beauforta potężna fala uderzyła w burtę promu z taką siłą, że jednostka niemal natychmiast się przewróciła. Większość pasażerów w tym momencie spała. W katastrofie zginęło 55 osób - 20 marynarzy i 35 pasażerów. Uratowano zaledwie dziewięciu członków załogi.
Kontrowersyjne śledztwo i "upudrowany" wyrok
Sprawa zatonięcia Heweliusza przez lata budziła ogromne kontrowersje. Prom wypłynął w rejs z uszkodzoną furtą rufową, służącą do załadunku towarów i pasażerów. Awarii tej nie zgłoszono nawet administracji portu. Statek miał za sobą długą historię problemów technicznych - Szwedzi nazywali go ironicznie "Jan Haverelius", czyli "Jan Wypadkowy".
Śledztwo trwało kilka lat, a jego przebieg wzbudzał liczne wątpliwości. W 1996 roku sędzia stwierdził, że statek nie powinien w ogóle wypłynąć w morze ze względu na swój stan techniczny. Jednak po apelacjach armator Euroafrica został ostatecznie oczyszczony z winy.
"Izba Morska w Gdyni, obarczając winą właściciela i armatora, wydała sprawiedliwy wyrok, a Odwoławcza Izba Morska go upudrowała, maskując prawdziwe oblicze tej tragedii" - twierdził adwokat Roman Olszewski.
Serial jako hołd dla ofiar
Nowa produkcja Netfliksa to nie tylko dramat katastroficzny, ale przede wszystkim opowieść o ludzkim bólu, stracie i walce z dysfunkcyjnym państwem o sprawiedliwość i godność zmarłych.
Borys Szyc, który wcielił się w kapitana Andrzeja Ułasiewicza, podkreślił na swoim profilu Instagram, że rola ta stanowi jego hołd dla zmarłego marynarza. Aktor spotkał się z żoną i córką kapitana, które podzieliły się z nim wspomnieniami o zmarłym.
"Ci, którzy zginęli, zostawili załamane, pogubione rodziny. Rodziny żyjące długi czas w niewiedzy, co tak naprawdę się wydarzyło" - napisał Szyc w poruszającym wpisie.
Ekstremalne warunki na planie
Realizacja serialu wymagała od aktorów ogromnego wysiłku fizycznego i psychicznego. Sceny katastrofy kręcono w studiu w Brukseli, gdzie odtworzono warunki panujące podczas sztormu na Bałtyku.
Tomasz Schuchardt, grający kierowcę ciężarówki, nie ukrywał, że doświadczenia z planu były dla niego wstrząsające:
"Nie będę kłamał - nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem. Warunki były maksymalnie zbliżone do sztormu. Czułem się kompletnie zdemolowany psychicznie."
Łukasz Lewandowski, gdańszczanin grający członka załogi, dodawał: "To doświadczenie nieporównywalne z niczym innym. Dziewięciu ocalałych wytrzymało tam kilka godzin. Jaką trzeba mieć wolę, by to przeżyć?"
Euroafrica dziś - ambitne plany na przyszłość
Firma Euroafrica, będąca armatorem Heweliusza w czasie katastrofy, uniknęła odpowiedzialności za tragedię. Wdowom po ofiarach nie wypłacono żądanych odszkodowań - niektóre z nich po latach walki sądowej zdecydowały się na ugody.
Obecnie Euroafrica należy do holdingu z siedzibą na Cyprze. Od 2002 roku większość udziałów posiada Andrzej Hass. Spółka realizuje połączenia morskie między portami bałtyckimi a Wielką Brytanią i Afryką Zachodnią, a także prowadzi działalność w branży hotelarskiej i nieruchomościowej.
Serial "Heweliusz" dostępny jest na platformie Netflix od 5 listopada 2025 roku. Produkcja zapowiada się jako jeden z najważniejszych polskich projektów ostatnich lat, poruszający bolesny temat, który przez dekady pozostawał w cieniu.





