Wielka sensacja w pierwszej rundzie Pucharu Polski! LKS Goczałkowice-Zdrój prowadzony przez Łukasza Piszczka sprawił niespodziankę, pokonując po dramatycznej dogrywce Stal Stalową Wolę 3:1. Drużyna z trzeciej ligi pokazała wielki charakter, eliminując zespół z drugiej ligi w jednym z najciekawszych meczów tej rundy.
Różnica poziomów na papierze
Przed meczem wszystko wskazywało na łatwe zwycięstwo gości. Stal Stalowa Wola, mimo spadku z pierwszej ligi w poprzednim sezonie, wciąż dysponuje znacznie większym potencjałem niż trzecioligowy LKS. Zespół ze Stalowej Woli zakończył sezon 2023/24 na ostatnim, 18. miejscu w pierwszej lidze, zdobywając zaledwie 23 punkty.
Tymczasem drużyna Piszczka w minionym sezonie zajęła szóste miejsce w trzeciej lidze grupy III. W bieżących rozgrywkach LKS prezentuje się jednak znacznie lepiej - po dziewięciu kolejkach zajmuje czwarte miejsce i do pozycji barażowej traci sześć punktów.
Wyrównany przebieg pierwszej połowy
Początkowe minuty spotkania przebiegały pod dyktando gospodarzy, którzy od razu pokazali swoje ambicje. Charakterystyczny styl Piszczka był widoczny już w 10. minucie, gdy przy rzucie rożnym do pola karnego Stali wybiegł nawet bramkarz LKS-u. Ta odważna taktyka mogła się jednak zemścić - goście przeprowadzili groźny kontratak, który o włos nie zakończył się golem.
W 30. minucie Stal objęła prowadzenie po błędzie bramkarza gospodarzy. Alessio Valion, próbujący rozegrać piłkę od tyłu, pod presją napastnika gości podał wprost do Jakuba Sveca, który bez problemów skierował futbolówkę do pustej bramki.
Odpowiedź LKS-u przyszła tuż przed przerwą. Po szybkiej akcji ofensywnej Jacek Wuwer zdołał wyrównać stan meczu na 1:1, dając gospodarzom nadzieję na sensację.
Dramatyczna dogrywka
Druga połowa przyniosła kilka dogodnych okazji dla obu drużyn, ale żadna z nich nie potrafiła wykorzystać swoich szans. Najlepszą okazję miał Filip Żagiel z LKS-u po akcji Łukasza Piszczka, jednak najskuteczniejszy zawodnik drużyny tym razem się pomylił.
W końcówce regulaminowego czasu gry oba zespoły grały ostrożnie, co oznaczało konieczność rozegrania dogrywki. Pierwsze piętnaście minut należało do gospodarzy, którzy kilkakrotnie zagrażali bramce Stali, ale brakowało im skuteczności w finalizacji.
Przełom nastąpił w 110. minucie. Po błędzie Patryka Zauchy piłkę przejął LKS, a Michał Fidziukiewicz - ironią losu były zawodnik Stali z lat 2019-2020 - sprytnym zwodem minął obrońcę i umieścił futbolówkę w bramce.
Nokautująca końcówka
Stal desperacko szukała wyrównania, ale zamiast gola na 2:2, w 122. minucie straciła trzecią bramkę. Filip Żagiel wykorzystał swoją drugą okazję w meczu, posyłając piłkę między nogami bramkarza gości i ustalając wynik na 3:1.
To był mecz pełen emocji i zwrotów akcji. Pokazaliśmy, że w pucharze wszystko jest możliwe - mógłby powiedzieć Łukasz Piszczek po tym historycznym zwycięstwie.
Awans do kolejnej rundy
Zwycięstwo LKS Goczałkowice-Zdrój to jedna z największych sensacji pierwszej rundy Pucharu Polski. Drużyna Łukasza Piszczka udowodniła, że determinacja i dobra organizacja gry potrafią zrekompensować różnicę poziomów między ligami.
Dla Stali Stalowej Woli to bolesna porażka, która pokazuje, jak trudna będzie droga powrotu do wyższej klasy rozgrywkowej. Zespół, który jeszcze rok temu grał w pierwszej lidze, musi teraz skupić się na stabilizacji sytuacji w drugiej lidze.
LKS awansował do 1/16 finału Pucharu Polski, gdzie zmierzy się z kolejnym wyżej notowanym przeciwnikiem. Czy drużyna Piszczka będzie w stanie sprawić kolejną niespodziankę? Czas pokaże, ale jedno jest pewne - ten mecz na długo pozostanie w pamięci kibiców obu zespołów.






