W niedzielne popołudnie na Tottenham Hotspur Stadium kibice byli świadkami emocjonującego starcia, które zakończyło się podziałem punktów. Tottenham zremisował z Aston Villa 1:1 w meczu, który obfitował w spektakularne bramki i nieudane okazje.
Błyskawiczny start gospodarzy
Spurs rozpoczęli spotkanie w imponującym stylu, zdobywając prowadzenie już w piątej minucie. Po rozegraniu rzutu rożnego Mohammed Kudus dośrodkował z lewej strony na dalszy słupek, gdzie piłkę przedłużył Joao Palhinha. Rodrigo Bentancur znalazł się we właściwym miejscu i pewnie wpakował futbolówkę do siatki z pola karnego.
Gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie w siódmej minucie, gdy Kudus ponownie trafił do siatki, jednak bramka została anulowana z powodu spalonego zarówno jego, jak i Mathysa Tela.
Villa odpowiada perłą Rogersa
Przez większą część pierwszej połowy Aston Villa sprawiała wrażenie drużyny szukającej swojego rytmu. Goście mieli problemy z przedostaniem się przez zwartą obronę Tottenhamu, a ich pierwsze groźne akcje kończyły się nieprecyzyjnymi podaniami w ostatniej tercji boiska.
Sytuacja zmieniła się dramatycznie w 37. minucie, gdy Morgan Rogers popisał się prawdziwą perłą. Angielski pomocnik, który niedawno zadebiutował w reprezentacji kraju, otrzymał piłkę po rykoszecie na skraju pola karnego i huknął nie do obrony w górny róg bramki Guglielmo Vicario.
"To był wspaniały strzał Rogersa. Bez żadnego zamachu, z 25 jardów, z dypem i mocą - wszystko sprawiło, że Vicario nie miał żadnych szans. To wspaniałe uderzenie," - komentował Rob Green, były bramkarz reprezentacji Anglii.
Zmarnowane okazje decydują o wyniku
Tottenham mógł odzyskać prowadzenie tuż przed przerwą, gdy w 42. minucie stworzyli sobie znakomitą okazję. Po stałym fragmencie gry Kudus posłał perfekcyjne dośrodkowanie na dalszy słupek, gdzie całkowicie niepilnowany Tel miał tylko dostawić nogę do pustej bramki. Francuski napastnik niewytłumaczalnie spudłował, marnując doskonałą szansę.
W końcówce pierwszej połowy Pedro Porro domagał się rzutu karnego po tym, jak piłka trafiła w Pau Torresa, jednak sędzia uznał, że futbolówka odbiła się od biodra obrońcy i kontynuował grę.
Statystyki i problemy gospodarzy
Remis oznacza kontynuację niepokojącej tendencji Tottenhamu na własnym stadionie. Koguty wygrały zaledwie trzy z ostatnich 17 meczów Premier League rozgrywanych przed własną publicznością - statystyka, która z pewnością niepokoi kibiców i sztab szkoleniowy.
Dla Aston Villa był to pierwszy celny strzał w meczu, ale Rogers wykorzystał go w najlepszy możliwy sposób, zdobywając swoją pierwszą bramkę w sezonie dla klubu.
Perspektywy na drugą połowę sezonu
Thomas Frank, menedżer Tottenhamu, przed meczem podkreślał wyzwania związane z nadchodzącym intensywnym okresem - siedem meczów w 22 dni. Trener wyraził jednak optymizm, mówiąc:
"Uwielbiamy grać w mecze. Każdy piłkarz woli grać mecz niż trenować. Mamy przed sobą fantastyczny ciąg spotkań."
Villa pod wodzą Unai Emery'ego nadal szuka optymalnej formy po niezłym początku sezonu. Hiszpański szkoleniowiec ma do dyspozycji zawodników pokroju Ollie Watkinsa, Jadona Sancho czy Emiliano Buendíi, którzy czekali na ławce rezerwowych na swoją szansę.
Mecz pokazał, że oba zespoły mają potencjał do walki o wysokie miejsca w tabeli Premier League, jednak konsekwencja w wykorzystywaniu sytuacji będzie kluczowa dla ich dalszych aspiracji w tym sezonie.