Reprezentacja Polski pod wodzą Jana Urbana pokonała Nową Zelandię 1:0 w meczu towarzyskim rozegranym na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Jedyną bramkę spotkania zdobył w drugiej połowie Piotr Zieliński, ratując tym samym honor drużyny po słabym występie większości zawodników.
Rozczarowujący występ większości kadrowiczów
Mecz z All Whites okazał się dla selekcjonera Urbana swoistą "selekcją negatywną". Spośród zawodników, którzy mieli okazję zaprezentować się w podstawowym składzie, jedynie dwóch zasłużyło na pochwały. Większość piłkarzy nie wykorzystała szansy na udowodnienie swojej przydatności dla reprezentacji.
Szczególnie pierwsza połowa spotkania była katastrofalna w wykonaniu Biało-Czerwonych. Kibice na Stadionie Śląskim nie kryli swojego niezadowolenia, nagradzając drużynę gwizdami po zejściu do szatni. Niedokładne podania, proste błędy techniczne i brak jakiejkolwiek groźnej sytuacji strzeleckiej - tak można podsumować pierwsze 45 minut gry.
Zieliński bohaterem meczu
Nadzieję na lepszy czas dał początek drugiej połowy, kiedy Piotr Zieliński przeprowadził piękną akcję bramkową. Kapitan reprezentacji najpierw świetnym podaniem do Pawła Wszołka zdobył kilkadziesiąt metrów, następnie poszedł za akcją, minął rywala i precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Nowej Zelandii.
"Gdyby Jan Urban znalazł klucz do 'Ziela'? Po falstarcie w Rotterdamie, 31-latek poprowadził nas do zwycięstwa nad Finlandią, a z Nową Zelandią grał jak natchniony" - oceniali eksperci występ pomocnika Interu Mediolan.
Oceny indywidualne zawodników
Wśród pozytywnie ocenianych piłkarzy znalazł się również debiutujący Jan Ziółkowski, który otrzymał najwyższą notę za swój pierwszy występ w reprezentacji. 20-letni obrońca nie pękł pod presją i pokazał cechy wspólne z wieloletnim liderem kadry Kamilem Glikiem.
Dobrze zaprezentował się także Michał Skóraś, który był zaangażowany we wszystkie groźne akcje ofensywne w pierwszej połowie. Skrzydłowy swoim występem dał selekcjonerowi do myślenia przed kolejnymi meczami.
Na przeciwnym biegunie znaleźli się Sebastian Szymański i Krzysztof Piątek. Pomocnik Fenerbahce podejmował złe decyzje i często był daleko od centrum wydarzeń, co w jego przypadku jest niepokojącym odstępstwem od normy. Napastnik z kolei zmarnował dwie okazje bramkowe i miał znikomy udział w grze zespołowej.
Problemy z frekwencją na Stadionie Śląskim
Mecz z Nową Zelandią po raz kolejny pokazał, że przeniesienie meczów reprezentacji ze Stadionu Narodowego w Warszawie na Stadion Śląski w Chorzowie nie przynosi oczekiwanych rezultatów pod względem frekwencji.
Podczas odśpiewania hymnu i pierwszych minut spotkania praktycznie cała górna trybuna była pusta. Komentatorzy sportowi nie kryli zaskoczenia skalą pustych miejsc na obiekcie, który może pomieścić ponad 54 tysiące widzów.
"Takich pustek na Śląskim nie pamiętam" - komentował Przemysław Langier z Interii Sport, dodając że trzeci mecz kadry w tym roku w Chorzowie nie wywołał większego zainteresowania wśród kibiców.
Wnioski przed meczem z Litwą
Czwartkowe spotkanie unaoczniło selekcjonerowi Urbanowi, że głębia składu reprezentacji Polski nie jest imponująca. Każdy uraz czy zawieszenie za kartki będą stanowiły poważny problem dla trenera kadry.
Mimo zwycięstwa 1:0, występ przeciwko All Whites nie może napawać optymizmem przed niedzielnym meczem Ligi Narodów z Litwą w Kownie. To będzie zupełnie inne spotkanie - w innym składzie i o inną stawkę, gdzie Polska będzie musiała pokazać znacznie więcej niż w Chorzowie.
Jedynym pozytywnym aspektem było to, że podstawowi zawodnicy kadry w dużej mierze odpoczywali przed kluczowym starciem z Litwą, które może zadecydować o utrzymaniu się w najwyższej dywizji Ligi Narodów.