José Mourinho po raz pierwszy od lat powrócił na Stamford Bridge jako trener rywalizującej drużyny, prowadząc Benficę w starciu z Chelsea w fazie ligowej Ligi Mistrzów. Portugalski szkoleniowiec, który w przeszłości odnosił sukcesy z londyńskim klubem, tym razem stanął po drugiej stronie barykady.
Emocjonalne momenty przed meczem
Szczególnie wzruszający moment miał miejsce tuż po konferencji prasowej poprzedzającej spotkanie. Mourinho, opuszczając salę prasową, serdecznie przytulił Thresę Connely z działu mediów Chelsea, którą poznał podczas swojej pracy w klubie. Ten spontaniczny gest wywołał gromkie brawa obecnych dziennikarzy, pokazując szacunek i sympatię, jaką wciąż darzy go personel "The Blues".
Przebieg spotkania
Mecz obfitował w emocjonujące momenty już od pierwszych minut. W 8. minucie Lukebakio po kombinacji z Sudakovem trafił w słupek, a bramkarz Chelsea Robert Sánchez musiał interweniować, by uratować swoją drużynę.
Kluczowy moment spotkania nastąpił w 18. minucie, gdy Richard Ríos w niefortunny sposób skierował piłkę do własnej bramki po dośrodkowaniu Garnacho. Były zawodnik Palmeiras, zaledwie kilka minut wcześniej marnując dobrą okazję, tym razem pomógł przeciwnikom w zdobyciu gola.
Napięta atmosfera na trybunach
W 40. minucie pierwszej połowy doszło do incydentu z udziałem kibiców. Fani Benfiki zaczęli rzucać przedmiotami w kierunku Enzo Fernándeza, byłego gracza portugalskiego klubu. Mourinho natychmiast zareagował, podchodząc do swoich kibiców i próbując uspokoić sytuację.
Składy drużyn
Chelsea: Robert Sánchez, Malo Gusto, Badiashile, Chalobah, Cucurella, Moisés Caicedo, Enzo Fernández, Garnacho, Pedro Neto, Buonanotte, Tyrique George
Benfica: Trubin, Dedic, António Silva, Otamendi, Dahl, Barrenechea, Richard Ríos, Aursnes, Lukebakio, Sudakov, Pavlidis
Znaczenie meczu
Dla Benfiki to była szansa na zdobycie pierwszych punktów w nowej edycji fazy ligowej Ligi Mistrzów. Portugalski klub, mimo trudności, pokazał charakter i wolę walki na jednym z najtrudniejszych stadionów w Europie.
Powrót Mourinho na Stamford Bridge jako trenera przeciwnej drużyny był jednym z najważniejszych wątków tego spotkania. "Specjalny" po raz kolejny udowodnił, że potrafi wzbudzać emocje i szacunek, niezależnie od tego, w jakich barwach występuje.






