Na stadionie przy Łazienkowskiej rozgrywa się jeden z najważniejszych meczów tej kolejki PKO BP Ekstraklasy. Legia Warszawa podejmuje Lecha Poznań w spotkaniu, które kibice obu drużyn wyczekiwali od tygodni.
Sytuacja przed meczem
Warszawa przystępowała do tego starcia z nadzieją na przełamanie. Drużyna prowadzona przez Edwarda Iordanescu miała za sobą dwie porażki ligowe, ale ostatnie zwycięstwo nad Szachtarem Donieck w europejskich pucharach mogło dodać pewności siebie.
Z kolei Kolejorz z Poznania, mimo że w lidze dawno nie przegrał, często remisował w ostatnich tygodniach. Dodatkowo drużyna Nielsa Frederiksena musiała zmierzyć się z bolesną porażką na Gibraltarze, która wywołała niemałe poruszenie wśród kibiców.
Składy na wielki mecz
Legia Warszawa
Edward Iordanescu postawił na następujący skład:
- Bramka: Tobiasz
- Obrona: Vinagre, Kapuadi, Pankov, Wszołek
- Pomocnicy: Augustyniak, Kapustka, Elitim, Bichakhchyan, Urbański
- Atak: Rajović
Lech Poznań
Niels Frederiksen zdecydował się na ustawienie:
- Bramka: Mrozek
- Obrona: Pereira, Douglas, Milić, Gurgul
- Pomocnicy: Kozubal, Ouma, Jagiełło
- Atak: Ismaheel, Ishak, Palma
Przebieg pierwszej połowy
Spotkanie rozpoczęło się w szybkim tempie. Już w 4. minucie Urbański z Lecha huknął z dystansu, zmuszając Mrozka do interwencji nad poprzeczką.
Legia odpowiedziała akcjami Vinagre na lewej stronie, jednak jego dośrodkowania były skutecznie neutralizowane przez obronę gości. W 35. minucie Wszołek oddał groźny strzał, który trafił w wewnętrzną część słupka, ale i tak był na pozycji spalonej.
Najbardziej emocjonującym momentem pierwszej części gry była sytuacja z 38. minuty. Ismaheel oddał potężny strzał lewą nogą, ale Tobiasz zdołał odbić piłkę. Palma w dobitce trafił w słupek, jednak był już na spalonym.
Walka o każdy metr
Mecz charakteryzował się dużą intensywnością i walką w środku pola. Sędzia Piotr Lasyk musiał interweniować kilkakrotnie, w tym udzielić żółtą kartkę trenerowi Legii Iordanescu za protesty.
Szczególnie ciekawie wyglądały pojedynki Kapustki z pomocnikami Lecha oraz starania Ishaka, który próbował wykorzystać swoje umiejętności w walce o pozycję.
Historyczne znaczenie
Warto przypomnieć, że Legia Warszawa przed własną publicznością nie wygrała z Lechem Poznań od 2020 roku. Dla stołecznej drużyny było to więc doskonała okazja do przełamania tej niechlubnej serii.
Cel Legii był jasny - pokonać osłabionego psychicznie po europejskiej porażce rywala i doskczyć do niego w tabeli na jeden punkt. Z kolei mistrzowie Polski z Poznania chcieli awansować na podium PKO BP Ekstraklasy.
Atmosfera na Łazienkowskiej
Kibice obu drużyn stworzyli wspaniałą atmosferę. Trybuny wypełniły się fanami, którzy od pierwszych minut dopingowali swoje zespoły. Klasyk polskiej piłki po raz kolejny pokazał, dlaczego to jedno z najważniejszych starć w naszej lidze.
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0, pozostawiając wszystko otwarte na drugą część spotkania. Obie drużyny miały swoje szanse, ale brakowało im skuteczności w ostatniej tercji boiska.






