Everton pokonał Fulham 1:0 w sobotnim meczu Premier League, dzięki bramce Idrissa Gany Gueye strzelonej w doliczonym czasie pierwszej połowy na Hill Dickinson Stadium.
Decydująca bramka w końcówce pierwszej połowy
Senegalski pomocnik wyprowadził gospodarzy na prowadzenie w 45+4 minucie, kończąc akcję z bliska po świetnej indywidualnej akcji Tima Iroegbunama przy rzucie rożnym Evertonu. Gueye znalazł się w odpowiednim miejscu w polu bramkowym i pewnie skierował piłkę do siatki.
Mecz długo pozostawał bez bramek, mimo że gospodarze stwarzali więcej okazji do zdobycia gola. Everton miał łącznie pięć prób strzeleckich, ale tylko jedna z nich trafiła w światło bramki przed golem Gueye.
Anulowane bramki i kontrowersje
Spotkanie obfitowało w kontrowersyjne sytuacje. Everton miał aż dwie bramki anulowane przez sędziów. Pierwszą zdobył Thierno Barry, jednak jego trafienie zostało unieważnione z powodu pozycji spalonej w fazie budowy akcji.
Później James Tarkowski również wpisał się na listę strzelców, ale i jego gol został anulowany z powodu spalonego Ilimana Ndiaye w początkowej fazie akcji bramkowej.
Fulham bez odpowiedzi
Goście z Londynu mieli trudności z kreowaniem groźnych sytuacji. Ich najlepszą okazją była próba Raula Jiméneza z rzutu wolnego, który trafił bezpośrednio w mur Evertonu.
Alex Iwobi, były zawodnik Evertonu, miał jedną z niewielu prób strzeleckich dla Fulham, ale jego strzał głową został bez problemu obroniony przez Jordana Pickforda.
Znaczenie zwycięstwa
To ważne trzy punkty dla Evertonu, który w ostatnim czasie przechodził przez trudny okres. Zespół nie wygrał w trzech poprzednich meczach, więc sobotnie zwycięstwo może być impulsem do poprawy formy.
W trakcie spotkania na trybunach Hill Dickinson Stadium zauważono Wayne'a Rooneya, legendę Evertonu, który obserwował poczynania swojego byłego klubu.
Zwycięstwo pozwoliło Evertonowi utrzymać przewagę nad Fulham w tabeli Premier League, choć różnica między zespołami pozostaje minimalna - zaledwie jeden punkt i jedna pozycja dzielą oba kluby.
Dla Fulham była to kolejna trudna przeprawa na wyjeździe. Zespół Marco Silvy nadal szuka stabilności w tym sezonie, a porażka z Evertonem pokazuje, że droga do poprawy wyników może być jeszcze długa.






