W niedzielny wieczór na stadionie przy Łazienkowskiej rozegrano jeden z najbardziej oczekiwanych meczów 13. kolejki PKO Ekstraklasy. Legia Warszawa podejmowała Lech Poznań w spotkaniu, które miało kluczowe znaczenie dla ambicji obu zespołów w walce o czołowe lokaty w tabeli.
Różne nastroje przed meczem
Oba zespoły przystąpiły do tego starcia w odmiennych nastrojach po występach w Lidze Konferencji. Legia mogła czerpać pewność siebie z cennego zwycięstwa nad Szachtarem Donieck 2:1, które przerwało serię trzech porażek z rzędu. Bohaterem czwartkowego meczu był Rafał Augustyniak, który zdobył oba gole dla drużyny Edwarda Iordanescu.
Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja poznańskiego Lecha, który zaliczył bolesną wpadkę na Gibraltarze, przegrywając z Lincoln Red Imps 1:2. Ta niespodziewana porażka była dużym ciosem dla zespołu Nielsa Frederiksena i jego kibiców.
Pierwsza połowa bez bramek
Spotkanie rozpoczęło się w wysokim tempie, a już w drugiej minucie Kacper Urbański oddał groźny strzał z dystansu, który obronił bramkarz Lecha Bartosz Mrozek. Mimo intensywnej gry obu drużyn, pierwsza połowa nie przyniosła goli.
Najbliżej zdobycia bramki w pierwszej odsłonie był Paweł Wszołek w 35. minucie, którego strzał trafił w słupek. Radość kibiców Legii była jednak przedwczesna - okazało się, że piłkarz znajdował się na pozycji spalonej.
Lech odpowiedział chwilę później akcją Taofeeka Ismaheela, który mocno uderzył z dystansu. Kacper Tobiasz z trudem odbił piłkę, a dobijający Luis Palma trafił w słupek, ale również był na spalonym.
Druga połowa pełna emocji
Po przerwie to goście przejęli inicjatywę. Filip Jagiełło zmarnował świetną okazję, strzelając z pola karnego obok bramki. Pięć minut później omal nie doszło do kuriozalnej sytuacji, gdy Rafał Augustyniak o włos nie umieścił piłki we własnej bramce.
Gospodarze odpowiedzieli w 56. minucie mocnym strzałem Kacpra Urbańskiego, ale czujny Bartosz Mrozek zdołał sparować piłkę. Jedną z najlepszych okazji w drugiej połowie miał Mikael Ishak, którego strzał głową wybił na rzut rożny Kacper Tobiasz.
Końcówka bez rozstrzygnięcia
W ostatnich minutach spotkania gra toczyła się głównie w środku pola. Żadna z drużyn nie chciała podejmować zbyt dużego ryzyka, co skutkowało podziałem punktów. Mecz zakończył się wynikiem 0:0, co nie zadowoliło żadnej ze stron.
Składy drużyn:
Legia Warszawa: Tobiasz - Wszołek, Pankov, Kapuadi, Vinagre (68' Reca) - Kapustka, Augustyniak (77' Szymański), Elitim (68' Goncalves) - Biczachczjan (58' Stojanović), Urbański (77' Weisshaupt) - Rajović
Lech Poznań: Mrozek - Pereira, Douglas, Milić, Gurgul - Kozubal, Ouma, Jagiełło (71' Rodriguez) - Ismaheel (71' Lisman), Ishak (88' Agnero), Palma (62' Bengtsson)
Konsekwencje remisu
Bezbramkowy rezultat to wynik rozczarowujący dla obu zespołów, które miały ambicje walki o najwyższe cele w tym sezonie. Przed meczem Lech zajmował szóste miejsce w tabeli, tracąc siedem punktów do liderującego Górnika Zabrze. Legia znajdowała się w jeszcze trudniejszej sytuacji na jedenastej pozycji, ze stratą jedenastu punktów do lidera.
Remis oznacza, że dystans obu warszawskich i poznańskich zespołów do czołówki tabeli jeszcze bardziej się zwiększył, co z pewnością cieszy ich ligowych konkurentów.
Najbliższe wyzwania
Już w środę, 30 października, obie drużyny będą miały okazję do rehabilitacji w Pucharze Polski. Legia Warszawa zmierzy się z Pogonią Szczecin o godzinie 21:00, natomiast Lech Poznań o godzinie 12:00 podejmie Gryfa Słupsk.
Mecz obserwowało 26 498 widzów, którzy mimo braku goli mogli liczyć na emocjonujące widowisko pełne walki i determinacji. Spotkanie sędziował Piotr Lasyk z Bytomia, który pokazał żółte kartki Stojanović z Legii oraz Pereirze i Milić z Lecha.






