W najbliższą sobotę, w nocy z 25 na 26 października, Polska po raz kolejny przejdzie na czas zimowy. Wskazówki zegarów przestawimy z godziny trzeciej na drugą, co oznacza godzinę dłuższą noc. Dla pracowników zmianowych to nie tylko dodatkowa godzina pracy, ale także wyższe wynagrodzenie.
Dodatkowe pieniądze za przestawienie czasu
Główny Inspektor Pracy Marcin Stanecki przypomniał, że osoby pracujące podczas zmiany czasu mają prawo do podwójnego dodatku. Pracownicy otrzymają standardowe wynagrodzenie powiększone o dodatek za godziny nadliczbowe w wysokości 100 procent oraz dodatek za pracę nocną wynoszący 20 procent stawki godzinowej minimalnego wynagrodzenia.
„Dla tych, którzy pracują, oznacza to o godzinę dłuższą dniówkę" – wyjaśnił Stanecki za pośrednictwem mediów społecznościowych Państwowej Inspekcji Pracy.
W praktyce oznacza to, że pracownik zaplanowany na 8-godzinną zmianę przepracuje w rzeczywistości dziewięć godzin, ponieważ przedział między godziną drugą a trzecią zostanie powtórzony dwukrotnie.
Kiedy pracownik nie otrzyma dodatku?
Istnieje jeden wyjątek od tej zasady. Jeśli pracodawca z góry przewidział zmianę czasu i zaplanował dla pracownika zmianę w 7-godzinnym przedziale czasowym, wówczas po przestawieniu zegarów pracownik przepracuje standardowe osiem godzin. W takiej sytuacji otrzyma jedynie podstawowe wynagrodzenie bez dodatków.
Sejm nie zdążył z likwidacją zmiany czasu
Październikowe przestawienie zegarów miało być ostatnim w Polsce. Polskie Stronnictwo Ludowe złożyło w kwietniu projekt ustawy o wprowadzeniu czasu letniego przez cały rok, jednak proces legislacyjny znacznie się opóźnił.
Projekt otrzymał numer druku sejmowego dopiero tydzień temu, co oznacza, że przed weekendem nie przejdzie przez pełną ścieżkę legislacyjną obejmującą prace Sejmu, Senatu i podpis prezydenta.
Miesięczne oczekiwanie na opinię
Głównym powodem opóźnienia było długie oczekiwanie na opinię Komisji Ustawodawczej. Projekt miesiącami przeleżał w tej komisji, która zajmuje się projektami budzącymi wątpliwości co do zgodności z prawem europejskim.
Przewodniczący komisji Marek Ast z PiS tłumaczył: „Powodem było oczekiwanie na opinię sejmowych prawników. Nie było żadnych intencji, by ten projekt wstrzymywać".
Spór o zgodność z prawem unijnym
W tle trwa debata o tym, czy Polska może samodzielnie odejść od zmiany czasu. Problem wynika z błędu w tłumaczeniu unijnych przepisów na język polski, który wyszedł na jaw w 2017 roku.
Poseł PSL Michał Pyrzyk powołuje się na opinię Biura Analiz Sejmowych z 2017 roku, zgodnie z którą odejście od zmiany czasu jest zgodne z prawem UE. Jednak przedstawiciele tego samego biura stwierdzili niedawno, że „zweryfikowali swoje stanowisko" i obecnie projekt uznają za niezgodny z prawem unijnym.
Europejski impas trwa
Minister energii Miłosz Motyka przyznał w TOK FM, że „państwa UE muszą się dogadać, który czas wybrać". Wskazał, że z punktu widzenia zdrowia, gospodarki i efektywności energetycznej „trzeba z tym skończyć".
Unia Europejska miała zakończyć zmianę czasu już w 2021 roku po internetowych konsultacjach, w których 84 procent z 4,6 miliona respondentów opowiedziało się za likwidacją przestawiania zegarków. Jednak do realizacji ustaleń nigdy nie doszło z powodu braku porozumienia między krajami południa i północy UE.
Polacy chcą stałego czasu
Badania opinii publicznej jednoznacznie pokazują, że Polacy są zmęczeni zmianą czasu. W sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej" z 2023 roku większość respondentów opowiedziała się za odejściem od przestawiania zegarków.
Projekt PSL zebrał też rekordowe poparcie w konsultacjach internetowych – z 812 złożonych ankiet aż 96 procent uznało przyjęcie ustawy za potrzebne.
Poseł Pyrzyk pozostaje optymistą: „Jest realna szansa na to, by w przyszłym roku na stałe przejść na czas letni". Jego zdaniem kluczowe będą rozmowy między krajami członkowskimi UE.
Do tego czasu Polacy będą musieli co pół roku przestawiać zegarki, a pracownicy nocnych zmian – przynajmniej jesienią – mogą liczyć na dodatkowe wynagrodzenie za tę niedogodność.






