Prawicowy publicysta Wojciech Sumliński zebrał od internautów ponad 800 tysięcy złotych na działalność związaną z podważaniem oficjalnych ustaleń dotyczących tragedii w Jedwabnem z 1941 roku. Dziennikarze TVN24+ i Wirtualnej Polski ujawnili, że nie wiadomo, na co dokładnie zostały wydane zebrane środki, a część obietnic złożonych darczyńcom pozostała niespełniona.
Zbiórki na sporną działkę
Najnowsza zbiórka Sumlińskiego pod nazwą "Miejsce pamięci w Jedwabnem: 'Ziemia nie kłamie!'" przyciągnęła niemal cztery tysiące wpłacających, którzy przekazali łącznie 415 tysięcy złotych. Celem miała być budowa pomnika na działce w Jedwabnem. Problem polega na tym, że jak potwierdziły źródła dziennikarskie, Sumliński nie jest właścicielem tej ziemi.
Sprawą zajmuje się obecnie Prokuratura Okręgowa w Łomży. Mimo to zbiórka nadal działa, a internauci mogą wpłacać pieniądze na projekt realizowany na nienależącej do organizatora nieruchomości.
Historia kontrowersji
Wojciech Sumliński od lat buduje swoją pozycję poza głównym obiegiem medialnym. W 2016 roku "Newsweek" ujawnił, że w jednej z jego książek znajdowało się ponad 30 splagiatowanych fragmentów z dzieł znanych autorów, w tym Alistaira MacLeana, Raymonda Chandlera czy Paulo Coelho.
Mimo zarzutów o plagiat, książki Sumlińskiego cieszą się popularnością wśród określonej grupy czytelników. Sam autor twierdzi, że sprzedał blisko półtora miliona egzemplarzy swoich publikacji.
Kontrowersyjne filmy i teorie
W kwietniu 2021 roku Sumliński opublikował film "Spowiedź ratownika", w którym anonimowa postać podważała oficjalne dane dotyczące pandemii COVID-19. Po miesiącu YouTube usunął nagranie z powodu zawartych w nim manipulacji, ale wcześniej obejrzało je 2,5 miliona osób.
Jeszcze większe kontrowersje wzbudził film "Powrót do Jedwabnego" z października 2021 roku. Sumliński zebrał na jego realizację niemal 450 tysięcy złotych. W produkcji autor neguje ustalenia Instytutu Pamięci Narodowej dotyczące udziału Polaków w pogromie żydowskim z 10 lipca 1941 roku.
Stanowisko IPN
Przypomnieć należy oficjalne stanowisko historyków: po śledztwie prowadzonym w latach 2000-2003, IPN jednoznacznie stwierdził, że mord w Jedwabnem został dokonany przy współudziale części miejscowej ludności polskiej, działającej z inspiracji i pod nadzorem Niemców. W pogromie co najmniej 340 Żydów zostało spalonych żywcem w stodole.
"Na YouTube nie ma miejsca na antysemityzm. Po dokładnym przeanalizowaniu zgłoszonych nam treści znaleźliśmy na tym kanale więcej filmów, które naruszały nasze zasady dotyczące szerzenia nienawiści"
- przekazało biuro prasowe YouTube serwisowi Press.pl, wyjaśniając powody usunięcia całego konta Sumlińskiego.
Zniknięcie środków i niespełnione obietnice
Po usunięciu kanału Sumliński założył zbiórkę "STOP cenzurze wolnych mediów!", na którą zebrano ponad 290 tysięcy złotych. Autor obiecywał pozwanie YouTube i budowę niezależnej platformy medialnej. Żadna z tych obietnic nie została zrealizowana, a strona zbiórki zniknęła z internetu.
Biuro prasowe Google Poland potwierdziło dziennikarzom, że Sumliński nigdy nie wniósł pozwu przeciwko YouTube, mimo publicznych zapowiedzi.
Opinia ekspertów
Dr Mirosław Tryczyk, badacz Zagłady, komentuje zjawisko w mocnych słowach:
"W pewnych kręgach antysemityzm stał się paliwem do budowania kariery i zarabiania pieniędzy. W internecie brylują 'kłamcy jedwabieńscy'."
Historycy i badacze Holokaustu zgodnie oceniają działalność Sumlińskiego jako próbę manipulacji faktami historycznymi i podważania ustaleń naukowych opartych na rzetelnych badaniach i relacjach ocalałych.
Aktualna sytuacja
Mimo kontrowersji i zarzutów, Sumliński kontynuuje swoją działalność na nowym kanale YouTube. Regularnie publikuje materiały i prowadzi kolejne zbiórki internetowe, które wspiera kilka tysięcy internautów.
Sprawa budowy pomnika w Jedwabnem pozostaje w zainteresowaniu prokuratury, a pytania o przeznaczenie zebranych środków wciąż pozostają bez odpowiedzi.






