Prezydent Donald Trump przyznał, że "w pewnym sensie, właściwie" podjął już decyzję w sprawie potencjalnego przekazania pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk Ukrainie. Amerykański przywódca nie podał jednak szczegółów, dodając jedynie, że musi się dowiedzieć więcej o sposobie ich wykorzystania.
Tomahawki - broń, która może zmienić przebieg konfliktu
Pociski Tomahawk to jedna z najbardziej zaawansowanych broni w arsenale amerykańskim. Ważą prawie pół tony, mają zasięg do 1600 kilometrów i są wyposażone w głowice bojowe o masie ponad 450 kilogramów. Ich główną przewagą jest nie tylko daleki zasięg, ale także zaawansowane systemy nawigacji i odporność na środki walki radioelektronicznej.
Jak wyjaśnia kapitan rezerwy Maciej Lisowski, ekspert do spraw uzbrojenia:
"Standardowe Tomahawki mają zasięg do 1600 km. Głowica waży ponad 450 kg. To jest duża siła. Pociski te mają bardzo dużo systemów, które uodparniają je na środki walki radioelektronicznej wroga. Potrafią lecieć nawet na wysokości około 30 metrów nad ziemią, żeby maskować swój ślad."
Prawie dwa tysiące celów w zasięgu Ukrainy
Przekazanie Tomahawków znacznie rozszerzyłoby możliwości operacyjne ukraińskich sił zbrojnych. W zasięgu standardowej wersji tych pocisków znalazłyby się prawie dwa tysiące istotnych celów rosyjskich, w tym elektrownie, bazy wojskowe oraz kluczowa infrastruktura przemysłowa.
Eksperci wskazują na kilka priorytetowych celów dla potencjalnych ataków ukraińskich:
- Infrastruktura przesyłowa ropy surowej
- Instalacje do sprzedaży gazu ziemnego
- Infrastruktura kolejowa
- Obiekty energetyczne
- Rafinerie i zakłady petrochemiczne
Reakcja Moskwy - groźby "asymetrycznej odpowiedzi"
Rosyjskie władze zareagowały ostrymi ostrzeżeniami na doniesienia o możliwym przekazaniu Tomahawków Ukrainie. Szef Komisji Obrony Dumy Państwowej, Andriej Kartapołow, zapowiedział "ostrą, zróżnicowaną, przemyślaną i asymetryczną" odpowiedź Moskwy.
Kartapołow, były wiceminister obrony Rosji, stwierdził:
"Nasza odpowiedź będzie ostra, zróżnicowana, przemyślana i asymetryczna, znajdziemy sposoby, żeby zabolało tych, którzy robią nam nieprzyjemności."
Rosyjski polityk twierdzi jednocześnie, że jego kraj "świetnie zna te rakiety" i wie, jak je zestrzelić, powołując się na doświadczenia z konfliktu w Syrii.
Pentagon może blokować przekazanie broni
Mimo deklaracji Trumpa, faktyczne przekazanie Tomahawków napotyka na poważne przeszkody techniczne i logistyczne. Głównym problemem jest sposób odpalania tych pocisków - standardowo używa się do tego okrętów US Navy, których Ukraina nie posiada.
Rozwiązaniem mogłaby być lądowa wersja systemu Typhoon, ale Pentagon posiada obecnie jedynie dwie baterie tego typu, przeznaczone dla regionu Pacyfiku. Trzecia, planowana dla Europy, ma być gotowa dopiero w 2026 roku.
Ograniczona produkcja i wysokie zapotrzebowanie
Amerykańskie siły zbrojne planują produkcję systemów Typhoon w tempie jednego rocznie, co oznacza bardzo ograniczoną dostępność. Dodatkowo, dowództwo pacyficzne regularnie alarmuje o niedoborach amunicji na wypadek potencjalnego konfliktu z Chinami.
Produkcja samych rakiet Tomahawk również jest ograniczona - na przyszły rok zaplanowano zakup jedynie 57 sztuk dla wojsk amerykańskich, przy dodatkowej produkcji dla sojuszników takich jak Australia, Holandia i Japonia.
Strategiczne znaczenie dla Ukrainy
Nawet ograniczona liczba Tomahawków mogłaby znacząco wzmocnić ukraińską strategię uderzeń na cele w głębi Rosji. Główną przewagą tych pocisków nie jest tylko zasięg, ale połączenie:
- Dalekiego zasięgu (około 1500 km)
- Dużej głowicy bojowej (450 kg materiałów wybuchowych)
- Wysokiej celności
- Zdolności do unikania rosyjskiej obrony przeciwlotniczej
Eksperci podkreślają, że Ukraina mogłaby wykorzystać Tomahawki w ramach skoordynowanych ataków, łącząc je z dronami, wabami i innymi pociskami, co znacznie zwiększyłoby szanse na przełamanie rosyjskiej obrony.
Wpływ na rosyjską gospodarkę wojenną
Ataki na rosyjską infrastrukturę energetyczną i transportową mogłyby mieć daleko idące konsekwencje dla rosyjskiej gospodarki. Jak zauważa ekspert, ropa surowa jest głównym źródłem przychodu rosyjskiego budżetu, a uderzenia w przemysł przetwórczy ropy naftowej mogłyby znacząco osłabić możliwości finansowania działań wojennych przez Kreml.
Dotychczasowe ukraińskie ataki na rafinerie w Rosji już teraz zmusiły Moskwę do importu paliwa z Indii i Chin, co dodatkowo obciąża rosyjską infrastrukturę kolejową.
Decyzja o ewentualnym przekazaniu Tomahawków Ukrainie pozostaje w gestii prezydenta Trumpa, który może przełamać opory Pentagonu. Jak podkreślają analitycy, nawet niewielka liczba tych zaawansowanych pocisków mogłaby znacząco wpłynąć na przebieg konfliktu i zmusić Kreml do poważnego rozważenia opcji negocjacyjnych.