Przemówienie prezydenta Karola Nawrockiego podczas obchodów Święta Niepodległości w Warszawie stało się przedmiotem ostrej debaty politycznej. Słowa głowy państwa o tym, że "Polska nigdy nie pozwoli, abyśmy znów stali się pawiem i papugą narodów" podzieliły polską scenę polityczną.
Kontrowersyjne słowa prezydenta
Podczas uroczystości 11 listopada prezydent Nawrocki podkreślił w swoim wystąpieniu:
Prezydent Polski nigdy nie pozwoli, abyśmy znów stali się pawiem i papugą narodów, bezwolnie powtarzającą to, co przychodzi z Zachodu i mówię to jako zwolennik Polski w UE, ale mówiący przede wszystkim: Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy! Polska wolna, niepodległa i suwerenna to nasze zobowiązanie i o tym jest to święto.
Te słowa natychmiast wywołały falę komentarzy w mediach społecznościowych i wśród polityków różnych opcji politycznych.
Krytyka ze strony opozycji
Politycy obozu rządzącego nie szczędzili krytycznych słów pod adresem prezydenta. Poseł Lewicy Tomasz Trela oskarżył Nawrockiego o to, że "z Narodowego Święta Niepodległości robi wiec polityczny" i nazwał go "żenującym facetem".
Europoseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński wtórował tym zarzutom, stwierdzając:
Zamiast jednoczyć Polaków w Święto Niepodległości, Nawrocki robi z niego wiec polityczny. Wstyd, że narodowe święto stało się narzędziem propagandy.
Krytyka sposobu wypowiedzi
Politycy opozycji zwracali również uwagę na sposób, w jaki prezydent wygłaszał swoje przemówienie. Poseł KO Robert Kropiwnicki ironicznie stwierdził:
Nigdy nie sądziłem, że zatęsknię za krzykiem Dudy. Przy Nawrockim to był niewinny szept. Jak tak dalej pójdzie prezydent będzie miał ksywkę 'megafon'.
Przewodniczący klubu parlamentarnego KO Zbigniew Konwiński dodał, że "nie trzeba drzeć się wniebogłosy, żeby być patriotą", dołączając do swojego wpisu nagranie z udziałem Donalda Tuska podczas obchodów w Gdańsku.
Poparcie ze strony PiS
Zupełnie inaczej wystąpienie prezydenta ocenili politycy związani z Prawem i Sprawiedliwością. Szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki powtórzył słowa Nawrockiego, podkreślając:
Prezydent Polski nigdy nie pozwoli na to, abyśmy stali się papugą narodów powtarzających to, co przychodzi z Zachodu. Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy! - to nasze zobowiązanie.
Poseł PiS Piotr Gliński w jeszcze mocniejszych słowach bronił prezydenta:
Arcypolskie przemówienie Prezydenta RP Karola Nawrockiego. A rządowi celebryci wyją. Bo prawda boli i uwiera. A to dopiero początek. Bo w Polsce ma być Polska!
Kontekst obchodów Święta Niepodległości
Przemówienie Nawrockiego odbyło się w ramach szerszych obchodów 11 listopada w stolicy. Marsz Niepodległości przeszedł ulicami Warszawy, a według różnych szacunków wzięło w nim udział od 100 do 160 tysięcy osób.
W marszu uczestniczyli czołowi politycy PiS i Konfederacji, a także sam prezydent Nawrocki. Jednocześnie w stolicy odbył się koncert "Wspólna Niepodległa" przed Muzeum Historii Polski, na który zapraszał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Znaczenie polityczne
Kontrowersje wokół przemówienia Nawrockiego pokazują głębokie podziały na polskiej scenie politycznej. Dziennikarka Onetu Magdalena Rigamonti oceniła, że Nawrocki w przeciwieństwie do Andrzeja Dudy buduje swoje środowisko polityczne i wyraźnie "mruga" do Jarosława Kaczyńskiego.
Spór o wystąpienie prezydenta podczas Święta Niepodległości odzwierciedla szersze napięcia między różnymi wizjami Polski i jej miejsca w Europie. Słowa o "pierwszeństwie Polski i Polaków" oraz krytyka "bezwolnego powtarzania tego, co przychodzi z Zachodu" wpisują się w debatę o suwerenności i relacjach z Unią Europejską.
Reakcje na przemówienie Nawrockiego pokazują, że nawet narodowe święta mogą stać się areną ostrej konfrontacji politycznej w Polsce.






