Przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości Paweł Śliz z Polski 2050 znalazł się w centrum skandalu po tym, jak podczas środowego posiedzenia wypowiedział się wulgarnie o pośle opozycji, nie wiedząc, że jego słowa rejestruje włączony mikrofon.
Incydent na komisji sprawiedliwości
Do skandalicznej sytuacji doszło w trakcie burzliwego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości. Poseł Śliz, reagując na przegrane głosowanie w sprawie kontynuacji obrad, wypowiedział się niecenzuralnie o pośle Tomaszu Zimochu, używając wulgarnych określeń. Polityk nie zdawał sobie sprawy, że jego mikrofon jest włączony i słowa docierają do wszystkich uczestników posiedzenia.
Incydent wywołał natychmiastowe poruszenie wśród członków komisji. Atmosfera na sali była już wcześniej napięta z powodu sporów proceduralnych między koalicją rządzącą a opozycją.
Reakcje polityków na skandal
Magdalena Sroka, przewodnicząca sejmowej komisji ds. Pegasusa z PSL, skomentowała sytuację w programie "Onet Rano". Posłanka przyznała:
Czasem na komisjach rzeczywiście mogą być sytuacje, które wyprowadzają z równowagi. Ja staram się opanowywać nerwy. Posłowi Ślizowi zdarzyło się użyć niecenzuralnych słów. Dobrze, że zareagował szybko i przeprosił. To jest naprawdę bardzo kompetentny człowiek.
Jednocześnie Sroka nie ukrywała, że nie pochwala takiego zachowania i uważa, że nie powinno ono mieć miejsca w parlamencie.
Wiceminister przyjmuje przeprosiny
Arkadiusz Myrcha, wiceminister sprawiedliwości z Koalicji Obywatelskiej, odniósł się do incydentu w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Polityk wykazał się wyrozumiałością, tłumacząc sytuację emocjonalną atmosferą na komisji:
Emocje na tej komisji są bardzo często i często dochodzi do kłótni. Czasami, w emocjach, padają nieparlamentarne słowa. Dobrze, że przeprosił. Ja to przyjmuję.
Kultura debaty parlamentarnej pod lupą
Incydent z posłem Ślizem ponownie wywołał dyskusję na temat kultury debaty parlamentarnej w Polsce. Choć polityk szybko przeprosił za swoje słowa, sytuacja pokazuje, jak napięta atmosfera panuje podczas prac komisji sejmowych.
Warto podkreślić, że przewodniczący komisji natychmiast zareagował na własny błąd, składając przeprosiny, co zostało pozytywnie odebrane przez część komentatorów politycznych.
Sprawa ta wpisuje się w szerszy kontekst dyskusji o standardach zachowania polityków w przestrzeni publicznej i przypomina o wadze każdego słowa wypowiadanego przez przedstawicieli władzy ustawodawczej.