Wirtualna Polska ujawniła szczegóły kontrowersyjnej sprawy sprzedaży strategicznej działki pod budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że obecny rząd Donalda Tuska popełnił szereg błędów i zaniedbań w wyjaśnianiu tej afery, mimo ostrej krytyki poprzedników.
Strategiczna działka sprzedana tuż przed zmianą władzy
W grudniu 2023 roku, na kilka dni przed objęciem władzy przez koalicję rządzącą, doszło do sprzedaży 160-hektarowej działki w miejscowości Zabłotnia. Nieruchomość należąca do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa została nabyta przez wiceprezesa firmy Dawtona, Piotra Wielgomasa, za 22,8 miliona złotych.
Działka ma kluczowe znaczenie dla projektu CPK - planowane są na niej tory szybkiej kolei łączącej lotnisko z Warszawą oraz kompleks logistyczno-przemysłowy. Eksperci szacują, że wartość nieruchomości może wzrosnąć nawet do 400 milionów złotych.
Seria zaniedbań nowego rządu
Choć premier Donald Tusk ostro krytykował poprzedników, twierdząc, że sprawa jest w prokuraturze "zgodnie z procedurami", rzeczywistość okazała się inna. Z dokumentów ujawnionych przez Wirtualną Polskę wynika szereg nieprawidłowości:
- KOWR okłamywał CPK w sprawie działki aż do kwietnia 2024 roku
- Dyrektor KOWR Henryk Smolarz ignorował pisma CPK przez osiem miesięcy
- CPK zwlekał 595 dni z powiadomieniem prokuratury
- Prokuratura czekała kolejne trzy miesiące z wszczęciem śledztwa
Chronologia zaniedbań
Już 11 grudnia 2023 roku CPK zorientował się, że coś dzieje się z działką, jednak przez kolejne miesiące nie otrzymywał jasnych odpowiedzi od KOWR. Dopiero 5 kwietnia 2024 roku rolnicza agencja oficjalnie przyznała, że nieruchomość została sprzedana.
Szczególnie bulwersujące było zachowanie Henryka Smolarza, dyrektora KOWR i posła PSL. Na pismo prezesa CPK Filipa Czernickiego z 25 lutego 2025 roku odpowiedział dopiero po sześciu miesiącach, mimo licznych monitów.
Śledztwo rozpoczęte w ostatniej chwili
Zawiadomienie do prokuratury zostało złożone dopiero 30 lipca 2025 roku, a samo śledztwo wszczęto zaledwie w poniedziałek 27 października - w dniu publikacji materiału przez Wirtualną Polskę. To oznacza, że kluczowe dowody, jak billingi telefoniczne, mogły zostać bezpowrotnie utracone.
"Przez to, że Maciej Lasek i władze CPK czekali niemal 600 dni ze złożeniem zawiadomienia do prokuratury, część danych kluczowych dla wyjaśnienia tej sprawy mogła zostać utracona" - podkreśla Wirtualna Polska.
Polityczne konsekwencje
W odpowiedzi na ujawnione informacje, prezes PiS Jarosław Kaczyński zawiesił w prawach członka partii kilku polityków zaangażowanych w sprawę, w tym byłego ministra rolnictwa Roberta Telusa i byłego szefa KOWR Waldemara Humięckiego.
Tymczasem premier Tusk oświadczył, że skrót CPK można dziś odczytywać jako "cały PiS kradnie", jednak ujawnione dokumenty pokazują, że również obecny rząd nie radzi sobie z wyjaśnieniem tej afery.
Stanowisko zaangażowanych stron
Spółka Dawtona wydała oświadczenie, w którym podkreśliła, że nie była stroną umowy kupna działki - nieruchomość nabył prywatnie wiceprezes firmy. KOWR z kolei twierdzi, że obecnie nie ma prawa odkupić sprzedanej działki, powołując się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
Ministerstwo Infrastruktury potwierdza, że mimo "intensywnej korespondencji" między CPK a KOWR, nie udało się dojść do porozumienia w sprawie odkupu strategicznej nieruchomości.
Cała sprawa pokazuje, że problemy z działką pod CPK to nie tylko dziedzictwo poprzedniej władzy, ale również efekt zaniedbań obecnego rządu, który przez prawie dwa lata nie potrafił skutecznie zareagować na tę kontrowersyjną transakcję.






