Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście podjął w czwartek kluczowe decyzje w głośnej sprawie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Podczas kolejnej rozprawy sędzia Maciej Mitera przedłużył areszt tymczasowy Łukaszowi Żakowi, głównemu oskarżonemu o spowodowanie tragedii, jednocześnie zmieniając środek zapobiegawczy czterem jego kolegom.
Zmiana środka zapobiegawczego dla współoskarżonych
Obrońcy Mikołaja N., Damiana J., Macieja O. i Kacpra K. wystąpili z wnioskami o uchylenie tymczasowego aresztu swoim klientom. Argumentowali, że sąd przesłuchał już niemal wszystkich kluczowych świadków zdarzenia, a ich klienci przebywają w areszcie już ponad rok.
Sędzia przychylił się do wniosków obrony, wprowadzając jednak surowe warunki:
- Wpłata kaucji w wysokości 75 tysięcy złotych w ciągu siedmiu dni
- Dozór policyjny dwa razy w tygodniu
- Zakaz opuszczania Warszawy
- Zakaz zbliżania się do jednego ze świadków
Jeden z oskarżonych, Damian Jóźwiak, już na sali rozpraw zaznaczył, że wyznaczona kaucja jest dla niego zbyt wysoka. "Chciałbym podkreślić, że jako jedyny posiadam dzieci na utrzymaniu. Wysokość kaucji jest dla mnie po prostu niewyobrażalna do wpłacenia" - oświadczył przed sądem.
Dramatyczne zeznania świadków
Podczas czwartkowej rozprawy zeznawało kilku świadków, którzy jako pierwsi udzielali pomocy na miejscu wypadku. 23-letnia kobieta opowiadała, że wracając ze znajomymi ze Starego Miasta, zauważyła biały samochód pędzący z dużą prędkością.
"Gdy podjechaliśmy kawałek dalej, pod naszymi kołami nagle zaczął trzaskać plastik i wtedy zobaczyli, że doszło do wypadku"
Świadek zeznała, że jeden z rannych mężczyzn początkowo zaprzeczał, by podróżował białym artonem, ale później poprosił o telefon, który znajdował się właśnie w tym pojeździe. "To wydało mi się dziwne" - podkreśliła przed sądem.
Szczególnie poruszające były zeznania dotyczące zachowania współoskarżonych wobec rannej Pauliny K., byłej partnerki Żaka. Świadkowie twierdzili, że mężczyźni uniemożliwiali im udzielenie pomocy rannej kobiecie, mówiąc "jak leży, to niech leży".
Burzliwe zachowanie Łukasza Żaka
Podczas zeznań świadków doszło do nieprzewidzianej sytuacji. Łukasz Żak wstał z miejsca i oświadczył, że nie będzie słuchał "oszczerczych kłamstw", po czym demonstracyjnie opuścił salę rozpraw.
Nagranie z sali sądowej pokazuje burzliwą wymianę zdań między oskarżonym a sędzią:
"Panie Żak, naprawdę trudno mi czytać. Dziwi się Pan, że potem są zarządzenia jakie są" - zwrócił się sędzia do oskarżonego.
Szczegóły tragedii na Trasie Łazienkowskiej
Do wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września 2024 roku na Trasie Łazienkowskiej na wysokości przystanku "Torwar". W wyniku zderzenia volkswagena z fordem focus zginął 37-letni Rafał P., ojciec dwójki dzieci.
Do szpitala trafiły cztery osoby:
- 37-letnia żona zmarłego, która kierowała fordem
- Dwoje dzieci w wieku 4 i 8 lat
- Paulina K., która podróżowała z Żakiem
Według opinii biegłych Łukasz Żak w chwili wypadku był pijany i trzymał w ręku telefon komórkowy, którym nagrywał swoją jazdę. Miał pędzić z prędkością 226 km/h na odcinku, gdzie obowiązuje ograniczenie do 80 km/h.
Ucieczka i zatrzymanie
Po wypadku na miejsce zdarzenia dojechali znajomi Żaka, którzy pomogli mu uciec z miejsca tragedii. Główny oskarżony został zatrzymany w Lubece w Niemczech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania i ekstradowany do Polski w listopadzie 2024 roku.
Zarzuty i grożące kary
Łukaszowi Żakowi grozi od 5 do 30 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna przyznał się już do dwóch zarzutów - kierowania pojazdem i przekroczenia prędkości. Podczas wcześniejszych rozpraw przeprosił rodzinę zmarłego Rafała P., swoją byłą dziewczynę oraz wszystkich współoskarżonych.
Jego pięciu kolegom prokuratura zarzuca:
- Utrudnianie postępowania karnego
- Pomoc w uniknięciu odpowiedzialności karnej
- Nieudzielenie pomocy osobom w zagrożeniu życia
Sprawa jednego z oskarżonych, Kacpra D., została wyłączona do odrębnego postępowania.
Dalszy tok postępowania
Sędzia Maciej Mitera, uzasadniając swoją decyzję o zmianie środka zapobiegawczego, podkreślił: "Uważam, że materiał dowodowy został zabezpieczony w sposób wystarczający. W tej sytuacji dalsze stosowanie aresztu byłoby nieproporcjonalne".
Dodał jednak, że nie oznacza to uznania niewinności oskarżonych: "Pod koniec postępowania wypowiem się co do kwestii winy bądź niewinności tych osób".
Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 21 listopada 2025 roku. Proces, który rozpoczął się w czerwcu, budzi ogromne zainteresowanie opinii publicznej ze względu na okoliczności tragedii i zachowanie oskarżonych po wypadku.