W głośnej sprawie 42-letniej Mirelli ze Świętochłowic, która przez 27 lat miała nie opuszczać mieszkania rodzinnego, pojawiły się nowe ustalenia. Kobieta złożyła zeznania, które znacząco zmieniają obraz całej sytuacji.
Zeznania kobiety przeczą medialnym doniesieniom
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez prokurator rejonową w Chorzowie Sabinę Kuśmierską, Mirella podczas przesłuchania zaprzeczyła, jakoby była przetrzymywana wbrew swojej woli. Kobieta przyznała się do tego, że od 27 lat nie wychodziła z domu, jednak podkreśliła, że przebywała tam dobrowolnie.
"Powiedziała, że przebywała w domu dobrowolnie. Nikt jej nie przetrzymywał, nie zmuszał do pozostawania w mieszkaniu, nie stosował wobec niej przemocy ani fizycznej, ani psychicznej" - wyjaśnia prokurator Kuśmierska.
42-latka zeznała, że miała pełną swobodę poruszania się po mieszkaniu i mogła wyjść na balkon, do klatki schodowej czy poza budynek. Przesłuchanie odbyło się we wtorek w mieszkaniu, w którym kobieta mieszka z rodzicami, jednak ci nie byli obecni podczas składania zeznań.
Przyczyny wieloletniej izolacji
Mirella wyjaśniła powody swojej decyzji o pozostawaniu w domu przez blisko trzy dekady. Jak relacjonuje prokuratura, kobieta mówiła o problemach z nauką i zdrowiem, szczególnie wstydziła się chorych nóg. Z czasem wstyd ten narastał, co zwiększało jej opór przed opuszczaniem mieszkania.
Policjanci, którzy przeprowadzali przesłuchanie, podkreślają, że kobieta wypowiadała się logicznie i składnie, co świadczy o jej zdolności do racjonalnego myślenia.
Historia sprawy
Cała sytuacja wyszła na jaw pod koniec lipca 2025 roku, kiedy sąsiedzi zawiadomili służby o głośnej awanturze w mieszkaniu. Mirella, która jako 15-latka została wykreślona z listy uczniów liceum na prośbę rodziców w 1998 roku, od tego momentu praktycznie zniknęła z życia społecznego.
Sąsiedzi przez lata wierzyli w wyjaśnienia rodziców, że córka już z nimi nie mieszka. Nikt nie podejrzewał, że kobieta przebywa w jednym z pokoi mieszkania.
Interwencja służb
Gdy policjanci przybyli na miejsce zgłoszenia, zastali kobietę w ciężkim stanie zdrowia:
- Widoczny obrzęk nóg
- Trudności w poruszaniu się
- Ogólne zaniedbanie stanu zdrowia
- Problemy z chodzeniem
Zespół medyczny zdecydował o przewiezieniu Mirelli do szpitala, gdzie przebywała przez dwa miesiące. Obecnie kobieta wróciła do mieszkania rodziców.
Dalsze kroki w śledztwie
Prokuratura podjęła decyzję o ponownym przesłuchaniu kobiety, tym razem w obecności psychologa. Celem jest określenie stopnia rozwoju i stanu psychicznego pokrzywdzonej, a także ocena jej zdolności do kierowania własnym postępowaniem.
W ramach prowadzonego dochodzenia planowane są również:
- Przesłuchanie rodziców Mirelli
- Przesłuchanie sąsiadów
- Gromadzenie dokumentacji medycznej
- Analiza okoliczności wykreślenia ze szkoły w 1998 roku
Stanowisko policji
Świętochłowicka policja oficjalnie skomentowała sprawę, podkreślając, że wstępne ustalenia funkcjonariuszy nie wskazują jednoznacznie, by kobieta przez wiele lat była przetrzymywana w mieszkaniu wbrew swojej woli.
Rzeczniczka policji podkomisarz Anna Hryniak potwierdza, że podczas pierwszej interwencji nie znaleziono dowodów na popełnienie przestępstwa wobec 42-latki.
Wsparcie społeczne
Ośrodek Pomocy Społecznej w Świętochłowicach objął rodzinę kompleksowym wsparciem. Obecnie trwają prace nad wyrobieniem Mirelli dowodu osobistego, co ma pomóc jej w powrocie do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie.
Sprawa, która początkowo wydawała się klarowna, okazuje się znacznie bardziej skomplikowana. Zeznania kobiety stawiają pod znakiem zapytania pierwotne założenia o jej przymusowym przetrzymywaniu, wskazując raczej na złożone problemy psychologiczne i społeczne, które wymagają dalszego zbadania przez specjalistów.