Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał we wtorek prawomocny wyrok w głośnej sprawie zabójstwa 25-letniej Elizawiety, zwanej Lizą. Dorian S. zostanie skazany na dożywotnie więzienie w systemie terapeutycznym za gwałt i zabójstwo młodej Białorusinki, do którego doszło w lutym 2024 roku w centrum stolicy.
Sąd odrzucił argumenty obrony
Sędzia referent Maciej Gruszczyński podkreślił podczas ogłaszania wyroku, że mimo kreatywności obrony, całościowy obraz sprawy pozostaje niezmieniony. Sprawa została prawidłowo przeprowadzona od strony proceduralnej i materialno-prawnej - zaznaczył przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości.
Obrońcy Doriana S. próbowali podważyć wyrok, wskazując na rzekome naruszenia proceduralne dotyczące składu orzekającego. Argumentowali, że w pracach bezprawnie uczestniczył sędzia Paweł Dobosz. Sąd apelacyjny nie podzielił jednak tej argumentacji, uznając brak jakichkolwiek naruszeń proceduralnych.
Teoria o "tabletce gwałtu" odrzucona
Kolejnym argumentem obrony była teoria, że podczas zabawy w warszawskim klubie oskarżonemu dosypano do drinka substancję psychoaktywną, co mogło wpłynąć na jego zachowanie. Pełnomocnicy sugerowali również, że obecność takich substancji mogła pozostać niewykryta z powodu zbyt późnego pobrania próbek krwi.
Biegli jednoznacznie stwierdzili jednak, że nic w zachowaniu Doriana S. nie wskazywało na jakiekolwiek upośledzenie. Jak podkreślił sędzia:
Zachowanie było racjonalne, od samego początku planowe. Także zachowanie po zdarzeniu, gdy wracając do domu, wyrzucał przedmioty, dotarł do domu i jedną z pierwszych czynności było wysłanie wiadomości do ojca.
Przebieg tragedii na ulicy Żurawiej
Do bestialskiej zbrodni doszło w nocy z 24 na 25 lutego 2024 roku w bramie posesji przy ulicy Żurawiej w centrum Warszawy. Nagą i nieprzytomną 25-letnią Lizę znalazł nad ranem dozorca, który natychmiast wezwał pogotowie i policję.
Młoda Białorusinka trafiła do szpitala w stanie krytycznym. Mimo wysiłków lekarzy, walka o jej życie trwała do 1 marca, kiedy to zmarła, nie odzyskawszy przytomności.
Dorian S. został zatrzymany jeszcze tego samego dnia, w którym dopuścił się przestępstwa. W jego mieszkaniu policja zabezpieczyła kluczowe dowody, w tym:
- Nóż kuchenny użyty do ataku
- Kominiarkę
- Skradzione telefony komórkowe ofiary
- Karty płatnicze i portfel należące do Lizy
Proces za zamkniętymi drzwiami
Proces Doriana S. rozpoczął się 4 grudnia 2024 roku i w większości toczył się z wyłączeniem jawności. Ostatnia rozprawa, podczas której wygłoszono mowy końcowe, odbyła się 13 stycznia tego roku.
Dopiero podczas ostatniego posiedzenia oskarżony wyraził skruchę w związku z popełnionym przez niego czynem. Pełnomocnik bliskich Lizy argumentował jednak, że ryzyko dopuszczenia się przez niego podobnego czynu w przyszłości pozostaje bardzo duże.
Prokuratura potwierdziła, że zlecone badania wykazały pełną poczytalność Doriana S. w momencie popełnienia zbrodni. Mężczyzna przyznał się do przestępstwa, ale zaprzeczył, jakoby jego celem było pozbawienie życia zaatakowanej kobiety.
Wysokość kary i zadośćuczynienia
Oprócz dożywotniego więzienia w systemie terapeutycznym, sąd nakazał Dorianowi S. wypłacenie 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla partnera pokrzywdzonej.
Pełnomocnicy oskarżycieli żądali maksymalnej kary dla sprawcy oraz wspomnianego zadośćuczynienia, podczas gdy obrońcy wnosili o umorzenie postępowania z przyczyn związanych z wyłączeniem poczytalności oraz wymierzenie łagodnej kary.
Tragedia na ulicy Żurawiej wstrząsnęła opinią publiczną nie tylko ze względu na brutalność czynu, ale także dlatego, że mimo iż do przestępstwa doszło w centrum Warszawy, żaden z przechodniów nie zareagował na krzyki ofiary.
Wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny i kończy długotrwałe postępowanie w tej głośnej sprawie kryminalnej.






